Spotkanie prezydentów dwóch Korei - wystawa zdjęć na stacji kolejowej Dorasan w DMZ |
TURYSTYCZNIE
„Gangnam style” na granicy – Strefa Zdemilitaryzowana DMZ cz.3
DMZ 2018, 2019
Eden na linii frontu
DMZ – Strefa Zdemilitaryzowana. Wbrew nazwie naprzeciwko
siebie stoją tu całkowicie uzbrojeni żołnierze dysponujący militarnym sprzętem.
Oraz ich obozy, ich czołgi, ich samochody. A wokół tego… cisza i natura.
Linia Demarkacyjna MDL dzieląca Półwysep Koreański na Koreę
Północną i Koreę Południową biegnie z zachodu na wschód przez 248 kilometrów.
To daje nam idący w poprzek całego kraju pas o średniej szerokości 4 kilometrów, gdzie z wyłączeniem pewnych
miejsc przeznaczonych dla rolników i turystów, oprócz patroli wojskowych nie ma
wstępu żaden obywatel. Gdzie nie ma gęstej sieci dróg ani miejskiej infrastruktury. W świecie pełnym ludzkich
miast, betonowych budynków i technologii, natura nie może zlekceważyć takiego
prezentu. Na terenie DMZ trwa ekologiczna sielanka. Znajdziemy tu góry i dzikie
lasy, mokradła i obszary wegetacji oraz 2 930 gatunków roślin. Tudzież 82
zagrożone gatunki zwierząt, takich jak żurawie, wydry, niedźwiedzie. W ujściu
rzeki Han, po wschodniej stronie, znajduje się strefa ochrony ptaków
migrujących. Można stwierdzić, że jest chociaż jeden pozytywny skutek separacji
dwóch Korei. Ten raj dla przyrody. Chociaż tyle.
DMZ to góry, lasy i pola uprawne |
Po Krowim Moście
Przejeżdżamy ponownie nad rzeką Imjin przez Most
Zjednoczenia, nazywany inaczej Krowim.
Dlaczego? Po wojnie koreańskiej, po południowej stronie granicy znalazł
się ubogi chłopak, który uciekł z domu na północy, kradnąc ojcu jedyną krowę.
Dzięki spieniężeniu jej założył swój biznes i rozwinął go, stając się… prezesem
firmy Hyundai. Nielicho! Prezesa dręczyła jednak wizja biednej pozostawionej
daleko rodziny. W ramach pomocy rodakom
z Północy i duchowej rekompensaty posłał do Korei Północnej tysiąc i jedną
krowę. Zwierzęta przemaszerowały właśnie Mostem Zjednoczenia. Czy naprawdę
trafiły do zwykłych potrzebujących wieśniaków? Szczerze mówiąc, wątpię. Pewnie
nie dowiedział się też tego nigdy sam prezes.
Most kolejowy nad rzeką Imjin |
W rytmie Gangnam style
Widok na Koreę Północną. No! To jest kolejna wisienka na
torcie strefy DMZ. Nie ma zbyt wielu możliwości, by z Południa zobaczyć tereny
północnych sąsiadów:
- przez krótki moment z szosy prowadzącej do DMZ, tam gdzie rzeka Imjin łączy się z rzeką Han;
- w JSA, gdzie wzrok nie sięga dalej niż do fasady budynku Panmungak;
- z kilku obserwatoriów na okolicznych wzniesieniach.
Ostatni sposób oczywiście daje nam najlepsze możliwości.
Kolejnym punktem zwiedzania jest Odusan – góra niedaleko granicy, na której
umiejscowiono nowe obserwatorium. Stare znajduje się na górze Dorasan, jakieś
sto metrów dalej i nieco niżej.
Tekturowy żołnierz do zdjęć przed obserwatorium |
Przed okrągłym budynkiem stoją ławeczki, huśtawka i
tekturowy przystojny żołnierz, przy którym można pozować do zdjęć. Wychodzimy z
klimatyzowanego wnętrza na szeroki taras. Przed nami długi rząd lunet i pyszny
widok na Koreę Północną – proszę patrzeć, ile dusza zapragnie! To znaczy przez
jakieś piętnaście minut, bo tyle czasu daje nam bogini pośpiechu Claire.
Pogoda wymarzona, jest jasno i bezchmurnie, powietrze przejrzyste. Widok mamy po sam horyzont. Widzimy teren biegnący do wstęgi rzeki Imjin – to jeszcze „nasz”, południowy – z posterunkami wojska i polami uprawnymi. Za rzeką jest już Korea Północna. Luneta wyraźnie powiększa małe budynki stojące tuż za rzeką. Niby wioska, ale jakoś tam pusto. Nie możemy znaleźć wśród zabudowań cienia życia. I nie znajdziemy. To Kijung-dong, „wioska potiomkinowska”. Nikt w niej nie mieszka i nawet nie wiem, po co ją zbudowano. Co najlepsze, na południowym brzegu rzeki stoi bliźniacza wioska i ta jest realnie zamieszkana. To Wioska Wolności (ang. Freedom Village, kor. Daeseong-dong). Tutejsi rolnicy mieszkają na ziemi swych przodków, dosłownie o rzut kamieniem od linii strzału. Co za kozacy!
Pogoda wymarzona, jest jasno i bezchmurnie, powietrze przejrzyste. Widok mamy po sam horyzont. Widzimy teren biegnący do wstęgi rzeki Imjin – to jeszcze „nasz”, południowy – z posterunkami wojska i polami uprawnymi. Za rzeką jest już Korea Północna. Luneta wyraźnie powiększa małe budynki stojące tuż za rzeką. Niby wioska, ale jakoś tam pusto. Nie możemy znaleźć wśród zabudowań cienia życia. I nie znajdziemy. To Kijung-dong, „wioska potiomkinowska”. Nikt w niej nie mieszka i nawet nie wiem, po co ją zbudowano. Co najlepsze, na południowym brzegu rzeki stoi bliźniacza wioska i ta jest realnie zamieszkana. To Wioska Wolności (ang. Freedom Village, kor. Daeseong-dong). Tutejsi rolnicy mieszkają na ziemi swych przodków, dosłownie o rzut kamieniem od linii strzału. Co za kozacy!
Pola uprawne rolników mieszkających tuż przy granicy |
– Z racji takiego niebezpiecznego sąsiedztwa mieszkańcy mają
wiele niedogodności, ale i przywilejów – tłumaczy Claire – Nie płacą podatków.
Są zwolnieni ze służby wojskowej. Sądzę, że im się to należy! Jeszcze do
zeszłego roku wzdłuż granicy z obu stron stały megafony. Strona północna
puszczała przez nie w dzień i w nocy pieśni propagandowe. My odpowiadaliśmy
tylko cztery razy dziennie. Puszczaliśmy różne współczesne przeboje. „Gangnam
style” i inne.
Megafony były ustawione wzdłuż granicy do zeszłego 2018 roku,
kiedy to z okazji historycznego spotkania prezydentów dwóch Korei zdecydowano
się je usunąć.
Bonusy bonusami, ale już chyba lepsza służba wojskowa od
słuchania pieśni propagandowych 24 na dobę!
Widok na Koreę Północną - maszt z flagą nad wioską Kijung-dong |
Kawiarnia z widokiem na Północ
Nad obiema wioskami
dumnie powiewają narodowe flagi. Maszt Korei Południowej jest bardzo wysoki, ale
ustępuje kolosowi po północnej stronie. Gwiazda Korei Północnej powiewa na
wysokości 120 metrów.
– Kiedyś trwała nawet rywalizacja o to, kto ma wyższy maszt
– opowiada Claire – My wystawiliśmy wysoki, więc musieli nas przebić. Teraz
nikt na Południu nie dba o to. Chcą mieć najwyższy maszt na świecie, to mają.
Jeśli ktoś sobie życzy, widok Korei Północnej może podziwiać
z okien kawiarni wewnątrz budynku. Przeszklone ściany odsłaniają ciągnącą się
po horyzont brązową równinę i góry w tle. Można rozsiąść się wygodnie i wypić
filiżankę kawy, kontemplując powiewającą flagę KRLD i rozmyślając o łamaniu
praw człowieka przez reżim. W sumie ciężko się zrelaksować.
Stacja kolejowa Dorasan na terenie DMZ |
Korea zjednoczona... koleją?
Naszym ostatnim przystankiem w Strefie
Zdemilitaryzowanej jest stacja kolejowa Dorasan. Tak, tak, nawet tutaj
zajeżdżają pociągi! Na razie tylko jeden raz dziennie. Stacja powstała w dużej
mierze z funduszy przekazanych przez osoby prywatne.
Przez teren DMZ biegnie linia kolejowa Gyeongui kiedyś
łącząca Seul z Pyeongyang (aktualnie stolicą Korei Północnej) i biegnąca dalej
przez Mandżurię, łącząca linie kolejowe Korei z liniami reszty Azji i Europy.
Po podziale Korei połączenie przerwano i częściowo zdemontowano. Po wojnie koreańskiej
linia na Południu kończyła się w Munsan, na północ od Seulu, a po stronie
Północy w Kaesong. Na szczycie koreańskim w 2000 r. w końcu podjęto temat
wznowienia linii Gyeongui. Pociągnięto połączenie od Munsan do Dorasan na
terenie DMZ i dalej do Kaesong. W 2003 r. cała linia była gotowa. Przez jakiś
czas używano jej do transportu materiałów wytwarzanych w specjalnym obszarze
przemysłowym Kaesong (w ramach próby współpracy zatrudniano tam pracowników z
obu Korei). Projekt szybko upadł, a połączenia wstrzymano. Trwają rozmowy
dotyczące wznowienia ruchu pociągów towarowych i pasażerskich w przyszłości.
Tory kolejowe biegną ze stacji Dorasan do Korei Północnej |
Obecnie ostatnią stacją po stronie południowej
jest właśnie Dorasan. Dojeżdża tu pociąg turystyczny, zwany Pociągiem Pokoju. Na
Dorasan można za drobną opłatą wejść na pusty, ale pięknie utrzymany peron i
obejrzeć tory biegnące ku północy. Entuzjaści mówią, że nie jest to ostatnia
stacja w Korei Południowej, ale pierwsza wiodąca do Korei Północnej i z
nadzieją wyglądają obiecanego wznowienia połączenia kolejowego. W obliczu
historycznego spotkania prezydentów obu Korei w 2018 i toczących się obecnie
rozmów o zakończeniu wojny, marzenie może się spełnić.
Linia kolejowa Gyeongui biegnąca przez DMZ |
Historyczna wizyta
W hali dworca oglądamy wystawę zdjęć z zeszłorocznej wizyty prezydentów w DMZ – jak widać strefa do tej pory żyje historycznym wydarzeniem.
Rząd zdjęć na stelażach pokazuje przebieg spotkania i gesty „przyjaźni” między
Moon Jae In’em i Kim Jeong Un’em. Uśmiechy, kwiaty, odświętnie ubrane dzieci, a
nawet uściski. Panowie pozują w miejscach, które jeszcze przed chwilą
oglądaliśmy na własne oczy. Pięknie to wszystko wygląda, ale na wyniki tego
znaczącego spotkania chyba jeszcze poczekamy. Jak na razie prezydent Północy
kontynuuje dialog i w czerwcu tego roku przechadzał się znów po Panmunjom, tym
razem z prezydentem USA Donaldem
Trumpem.
Spotkanie prezydentów dwóch Korei w Panmunjom - wystawa zdjęć na stacji Dorasan |
Na drugim końcu hali widać olejny obraz przedstawiający
podziurawioną kulami lokomotywę z Imjingak. Na razie to jest rzeczywistość
Strefy Zdemilitaryzowanej.
Stacja Dorasan jest ostatnim miejscem, które zwiedzamy na
terenie DMZ. Przygraniczny obszar kryje w sobie jeszcze wiele ciekawostek dla
turystów, ale już dzięki temu, co udało nam się zobaczyć, możemy mieć
wyobrażenie o całości. Wracamy do rzeczywistości Południa pełnej sklepów z
elektroniką, k-popu i maseczek ze ślimaka. Jednak bogatsi o nową wiedzę i z
nadzieją, że w niedługim czasie DMZ stanie się w pełni turystycznym skansenem,
pamiątką po smutnym podziale kraju. Bez żołnierzy, bez min, bez niepokoju.
Tylko kiedy to będzie?
Komentarze
Prześlij komentarz