TURYSTYKA
Turysta głosuje w Korei
Seul 2019
Jesteś na wakacjach w Korei, a tu – głosowanie w wyborach
parlamentarnych? Ważna sprawa. Co robić?
Jeśli tylko masz możliwość dotrzeć do lokalu wyborczego, to
oczywiście głosować. Obowiązek obywatelski wzywa! Wbrew pozorom sprawa jest
bardzo prosta, a oddanie głosu za granicą nie przysparza większych problemów,
niż we własnym kraju. Zagłosować może każdy, kto jest wpisany do spisu wyborców
oraz posiada ważny polski paszport (lub ważny dowód osobisty, jeśli znajdujemy
się w kraju, w którym ten dokument wystarczy do przekroczenia granicy).
Wyborca może być wpisany tylko do jednego spisu wyborców,
dlatego, jeśli wiesz, że wybory zastaną Cię za granicami kraju, na przykład w
pięknej Korei, musisz zarejestrować się w lokalnym obwodzie głosowania, co
automatycznie usunie Cię z odgórnie przypisanego rejonu (oczywiście tylko na
ten konkretny raz). Konsul nie prowadzi stałego rejestru wyborców, dlatego
nawet jeśli mieszkasz w Korei, musisz przechodzić procedurę każdorazowo. Zrobić to można bardzo szybko przy pomocy
strony internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Rejestracja – jak to zrobić?
Decyzję o głosowaniu za granicą podejmujemy z Ommą przy
okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego. Dla nas to przygoda, w
przeciwieństwie do zobojętniałej Unni, dla której to chleb powszedni, odkąd
przeprowadziła się do Azji. Przebywający w Korei Południowej Polacy mają
możliwość zagłosować w komisji wyborczej nr 82, utworzonej w Ambasadzie
Polskiej w Seulu. Także i my postanawiamy się tam zarejestrować.
Konsul dokonuje wpisu w spisie wyborców na podstawie
osobistego zgłoszenia wniesionego do konsulatu ustnie, pisemnie czy
telefonicznie, jednak za najprostszy sposób uważam zgłoszenie poprzez
elektroniczny system rejestracji e-wybory (https://ewybory.msz.gov.pl),
prowadzony przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W formularzu internetowego
zgłoszenia wpisujemy wszystkie niezbędne dane identyfikacyjne, łącznie z
numerem paszportu oraz wypełniamy dane lokalu, w którym chcemy głosować – w
naszym przypadku to obwód głosowania nr 82, Seul, Republika Korei. Trwa to
kilka minut. Enter! Czekamy, co dalej.
Chwilę po wysłaniu zgłoszenia dostajemy na skrzynkę e-mail
potwierdzenie, że wnioski zostały zarejestrowane w systemie oraz dokładny adres
wybranej komisji. Jakieś półtorej godziny później na skrzynkę przychodzi
potwierdzenie rejestracji. I tyle. Ambasada nas oczekuje!
Dzień Zero – głosowanie!
W Dniu Zero wraz z Unni, Ommą i małoletnią częścią rodziny,
jeszcze bez prawa głosu, wsiadam w rejsowy autobus z Suwonu do Seulu. Na
wszelki wypadek, nie mając do końca pewności, jak to będzie, wsuwam do torby
wydrukowane potwierdzenie przypisania do komisji obwodowej. Jedziemy!
Polska ambasada mieści się przy stosunkowo spokojnej i
przyjemnej , jak na centrum Seulu, Samcheong-ro 20-1, tuż przy murze
wspaniałego pałacu Gyeongbokgung, w bliskości przydatnego turystom punktu
wynajmu hanboków „Oppa hanbok rental”. Sama nazwa skłania do wizyty w salonie,
ale nie po to tu jesteśmy. Odnajdujemy niepozorne białe drzwi ze złotą
tabliczką informującą, że oto wkraczamy na terytorium Ambasady RP. Strzałki
wiodą nas w głąb budynku do lokalu wyborczego nr 82. Na trzecie piętro
wchodzimy po stromych schodach, udekorowanych pięknie polskimi plakatami i
portretami królów Polski.
W lokalu wyborczym panuje swobodna atmosfera. Wnętrze na co
dzień służące do innych celów, wygląda dziś przepisowo. Jest stół z rejestrem,
urna i dwa odosobnione stanowiska do głosowania na boku. Widzę, że w porównaniu
do przeciętnego lokalu wyborczego w dowolnym polskim mieście, lista głosujących
jest dość skąpa. Pomiędzy wizytami wyborców jest aż nadto czasu, by zrobić
sobie przerwę na herbatę! Komisja wita nas serdecznie i dopiero gromadzi się w
komplecie przy stole, by dopełnić wszystkich formalności. Moje wydrukowane
potwierdzenie nie jest potrzebne – wszystko się zgadza, a nasze nazwiska
widnieją na liście. Dorośli otrzymują karty do głosowania, dzieci ciasteczka.
Głosowanie przebiega bez przeszkód i po chwili wszystkie trzy wrzucamy karty do
szklanej urny. W środku widzę karty polskich wyborców, którzy zdążyli do
ambasady przed nami.
Ekipa z ambasady wdaje się jeszcze w pogawędkę z Unni i
ocenia, ile urośli Siostrzeńcy od ostatniego spotkania. Zabieramy kolejne
ciastka i po krótkiej chwili opuszczamy lokal. Stało się i wcale nie było
trudno! Skoro już jesteśmy w centrum Seulu, można iść na herbatę i pamiątki do
Insa-dong. A jeśli jeszcze kiedyś data wyborów skrzyżuje się z terminem naszych
wakacji, dobrze wiemy, co robić!
Komentarze
Prześlij komentarz