![]() |
Wejście do pasażu z małymi restauracjami, Seul, dzielnica Myeong-dong |
CODZIENNOŚĆ
„Korean look” w restauracji
Seul, Gyeongju 2018
Ło panie! Co tu się nawyprawiało! Przed
drzwiami rzucony jakiś czarny worek, w środku niskie stoliki stłoczone na
części podłogi, tuż obok lodówki typu „Mielec”. Pod ścianą kalosze i szafka
zarzucona ciuchami, na ścianie dynda na haku ścierka i łapka na muchy. W kącie
zgnieciona kulka papieru. Gdzie myśmy trafili? Skład na zapleczu? Zaniedbana
kuchnia niechlujnej ciotki Stasi? A skąd! Jesteśmy w koreańskiej restauracji,
siadajcie do stołu! I nie uciekajcie. Prawdopodobnie bardzo smacznie tutaj
zjemy!
W Korei można znaleźć restauracje
wszelkiego typu – od sieciówek w „food court” wielkich malli, po wyszukane
gustownie urządzone lokale. Nie o nich będzie dziś jednak mowa. Najsmaczniej i
całkiem tanio zjemy w zwykłych restauracjach (kor. 식당 czyt.
„siktang”) , serwujących sztandarowe koreańskie dania, jak gimpap*, bulgogi*
czy zupy z pierożkami. Nie są to miejsca, które kuszą designerskim wyglądem lub
wyszukanymi potrawami. Tu się zjada zwykły posiłek i każdy biegnie do kolejnych
obowiązków, chyba że jest już wieczór i czas na spokojną konsumpcję zakrapianą
alkoholem. Tu może stołować się każdy – pracownicy biurowców, rodziny z
dziećmi, ludzie załatwiający sprawy na mieście i oczywiście my, turyści!
![]() |
Wejście do restauracji, Seul, dzielnica Myeong-dong |
Korean look
Niezależnie
od wielkości (może to być mały punkt z kilkoma krzesłami albo całkiem obszerne
miejsce na wiele stolików) restaurację tego typu najlepiej określa słowo
„knajpa”. Tu nie jest elegancko. Tu panuje „korean look”. Co to takiego? Tak w
mojej rodzinie określamy z przymrużeniem oka chaos wizualny i bałagan, który
często można zauważyć na koreańskich ulicach i w wielu przybytkach. Wejście do
lokalu przysłania stara poplamiona tablica, przed którą leżą porzucone
plastikowe pudełka? Obok stoi podejrzane wiadro i metalowa szafka wypchana
kuchennymi utensyliami? Stoły są sfatygowane? Jakieś ścierki wiszą? Parking
jest rozkopany i tonie w błocie? Nikomu to nie przeszkadza. To po prostu korean
look. I wcale nie oznacza, że knajpa jest brudna, a właściciele trują.
Przeciwnie, podczas wielu moich wizyt w różnych częściach Korei najlepsze
posiłki zjadłam właśnie w takich „niewyględnych” miejscach, tak więc polecam je
wszystkim turystom. Jeśli tylko lokal nie odstrasza zapachem, a w środku
siedzą zadowoleni „lokalsi”, naprawdę nie ma powodu do obaw!
![]() |
Wnętrze restauracji, Seul, dzielnica Myeong-dong |
Przy
stoliku z papierem toaletowym
Dopiero
podczas mojego drugiego pobytu w Korei zwróciłam większą uwagę na otaczający
mnie chaos wizualny, który w dużej mierze dotyka lokali gastronomicznych.
Hyungbu zaprosił nas wszystkie – mnie, Angelikę i Unni z maleńką Siostrzenicą –
na obiad do knajpy gdzieś pod Seulem, którą bardzo polecał. Pojechaliśmy. I
zajechaliśmy przed jakiś betonowy budynek nieposiadający żadnego ładnego,
przykuwającego uwagę elementu. Za parking przed restauracją służył plac bez
nawierzchni pełen rozjeżdżonego błota – podążając za szwagrem, robiłam długie
kroki ponad kałużami. W środku powitał nas półmrok i niesamowity gwar – lokal
pękał od gości – rodzin z rozbrykanymi dziećmi oraz grup dorosłych, którzy
obsiedli niskie tradycyjne stoliki. Biegająca między nimi właścicielka miała
wygląd standardowej koreańskiej ajummy (dorosłej zamężnej kobiety), czyli
trwałą na głowie, kolorowe spodnie i fartuch. Hyungbu wołał do niej „imo” (kor.
이모), to znaczy „ciociu”. Poduszki, na
których usiedliśmy, były mocno wytarte, ściany poszarzałe, a tuż przed moimi
oczami na ścianie na pałąku wisiała rolka papieru toaletowego. Hmm… Zamiast
serwetek do rąk czy do urwania w drodze do toalety? Nie wyjaśniło się. Za to na
stół wjechały miski z ryżem i kluskami oraz talerz z mięsną potrawą do podziału.
I wierzcie, nie zjadłam tak smacznie w żadnej bardziej „cywilizowanej”
restauracji.
![]() |
Wnętrze restauracji, Gyeongju |
Chaos
wnętrza
W
siktang panuje swobodna atmosfera. Goście jedzą w ciszy zajęci sobą i swymi
smartfonami albo przeciwnie, rozmawiają i głośno się śmieją. Właściciele często
potęgują swojski klimat , przygotowując składniki potraw, na przykład obierając
warzywa, przy stoliku na sali lub siedząc niemal na progu. Wystrój
wnętrza to zazwyczaj radosny chaos, nietknięty ręką żadnego designera. Na
ścianach – przypadkowo rozwieszone plakaty reklamujące menu, instalacja
elektryczna oraz urocze ozdoby, w typie papierowych kwiatów bądź breloczków w
kształcie butelki z alkoholem. Wiele lokali serwuje potrawy, które można
podgrzewać lub smażyć własnoręcznie wprost na blacie – w takich znajdziemy
specjalne stoły z paleniskiem pośrodku i wyciągiem do sufitu. Kuchnia lub jej
część najczęściej jest na widoku, odgrodzona od sali jadalnej tylko ladą.
Obowiązkowo ścianę za ladą zajmują metalowe blaty, półki oraz zlew, zastawione
wszelkimi naczyniami, sosami i detergentami. Nad ladą i na ścianach możemy
obejrzeć wywieszone menu i cennik – w wielu restauracjach, zwłaszcza w dużych
miastach, po koreańsku i angielsku. W innych lokalach trzeba znać alfabet
hangeul lub zamawiać w ciemno.
![]() |
Wnętrze restauracji, Gyeongju |
Co
prawda w zeszłym roku zamawianie w ciemno nie skończyło się dla mnie dobrze,
kiedy w pewnej maleńkiej knajpie w Gyeongju poprosiłam o potrawę zwaną sundae
(kor. 순대).
Miejsce było małe i mimo otwartości na turystów, nie posiadało angielskiej
karty z opisem. Hangeul nie stanowił problemu, ale miałam bardzo mgliste
pojęcie, co składa się na rzeczone danie. Wygląda na to, że wyjaśnienia
właścicielki pojęłam źle, bo zamiast oczekiwanych kluseczek na stół wjechał
wielki talerz wypełniony kawałkami mięsa w typie tłustej kaszanki. Czyli coś,
czego ani ja, ani Angelika, ani Agata nie dałyśmy rady przełknąć. Za to lokalik
sam w sobie był przedni i mógł służyć za reprezentanta „korean look” aż nadto!
Okna miał zaklejone napisami, od wejścia ciągnęła się mała metalowa lada z
całym dobrodziejstwem kuchennego bałaganu, a przy stoliku pod oknem
właścicielka z koleżanką obierały jakąś zieleninę do miski, plotkując
zawzięcie. Pod ścianą stała szafka z telewizorem, który otaczały niechlujnie
złożone pledy i kurtki oraz pudełka z licho wie jakimi „przydasiami”.
![]() |
Tablica z cennikiem na ścianie |
Na metalowej zastawie
Koreańskiej
kuchni i wystrojowi stołu surowości dodają metalowe naczynia i sztućce.
Niektóre potrawy, zwłaszcza zupy i bibimpap*, serwowane są w metalowych
wysokich miskach. Tak samo porcję ryżu możemy dostać w małej metalowej misce z
przykrywką. Bardzo popularne są też metalowe kubeczki do wody, które każdy
klient może pobrać ze specjalnej szafki. No i najważniejsze – Korea jako jedyny
kraj azjatycki szczyci się używaniem metalowych pałeczek (jak już raz nauczysz
się trzymać metalowe śliskie pałeczki, żadne bambusowe lub plastikowe
odpowiedniki nie będą stanowić problemu!). Sztućce najczęściej czekają w
szufladach wysuwanych po bokach stołu lub w podłużnych pudełkach.
Obok
zamówionej potrawy na restauracyjny stół powinny wjechać standardowo
przystawki, przynajmniej jeden rodzaj kimchi* (kor. 김치), częściej dwa lub więcej. Do tego plastikowa butelka
wody, którą można ponownie napełnić.
![]() |
Przystawki banchan i woda w charakterystycznym metalowym kubku |
![]() |
Dania otoczone przystawkami banchan |
W wielu lokalach w znanym już nam „hultajskim” stylu kimchi może czekać na klienta w pojemniku na blacie, obok sztućców. W przeciwieństwie do znanych mi koreańskich restauracji w Warszawie, w samej Korei przystawki (kor. 반찬 „banchan”) są darmowe (czy też wliczone w cenę posiłku) i nikt ich nie wylicza oddzielnie w cenniku. W niektórych miejscach dostaniemy ograniczoną ilość kimchi, w innych można dobierać z pojemnika do woli. Tak więc jeśli znajdziesz się kiedyś w Polsce w koreańskiej restauracji, a właściciel każe Ci dopłacać do przystawek, wiedz, że to nie jest koreański zwyczaj. W Polsce trudno też znaleźć lokal emanujący prawdziwie koreańską atmosferą, tym specyficznym bałaganem i poczuciem „swojskości”. Restauratorzy wolą dostosować się do wymogów miejscowych klientów, którzy wnętrze azjatyckie kojarzą raczej z elegancją i umiarem. Tym bardziej zachęcam Was, byście podczas zwiedzania Korei odwiedzili miejscowe knajpy, nasycili oczy koreańskim „look’iem” i przede wszystkim się najedli. Smacznego!
![]() |
Właścicielki restauracji przygotowują na sali składniki dań, Gyeongju |
- gimpap – ryż z warzywami, mięsem lub innymi dodatkami, zawinięty w płaty wodorostów, w kształcie charakterystycznych walców
- bulgogi – pieczone mięso serwowane z ryżem lub makaronem
- bibimpap – ryż z warzywami i jajkiem
- kimchi – kiszone lub sfermentowane warzywa (najbardziej popularne są kapusta pekińska i rzepa)
Bulgogi 🤤🤤🤤🤤🤤
OdpowiedzUsuń